MoniaMonia

Jako, że w stolicy Japonii lądujemy przed południem – mamy przed sobą jeszcze sporą ilość dnia do wykorzystania. I chociaż organizm jest lekko skołowany zmianą strefy czasowej (różnica w stosunku do letniego czasu w Polsce to 7 godzin) i dopomina się chwili regeneracji po długim locie – stwierdzamy, że nie pora na leżenie. Bezsenność – gdzie jak nie w Tokio! ☺ Po przedostaniu się z lotniska do miasta, udajemy się (cały czas wspierani i upewniani przez GPS) w rejony naszego pierwszego noclegu.

Tokio

Plecak w kuwecie i Ninja w Internecie

MoniaMonia

Pierwszego, bardzo - jak się później okaże - reprezentatywnego kontaktu z japońską kulturą (osobistą) doświadczamy już na lotnisku Tokio Narita, gdzie spokojni Japończycy stoją grzecznie w równych rzędach oczekując na kontrolę paszportową, a Pani monitorująca ten (i tak już usystematyzowany) ruch, z uśmiechem na twarzy i przepraszającym tonem informuje stojące obok nas turystki o zakazie fotografowania w tym miejscu. Po raz drugi otwieramy ze zdziwienia zachodnie powieki, kiedy po sprawnym przejściu przez kontrolę paszportową przechodzimy do taśmy, na której już krąży spora ilość bagaży.

Wstęp

Piąta pora roku w Azji

MoniaMonia

Nasza podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni trwała 11dni, z czego 2 zajęło nam dotarcie na miejsce i powrót do domu. 9 dni w kraju Azji to niezwykle mało i zdawaliśmy sobie z tego sprawę od momentu zarezerwowania biletu lotniczego. Dlatego też - postanowiliśmy w tym skompresowanym planie spakować zarówno odwiedzenie możliwie największej liczby ciekawych miejsc, ale bez redukcji do bezmyślnego odhaczania kolejnych punktów i gorączkowego fotografowania wszystkiego dookoła, poznanie odrobinę żyjących tam ludzi, jak i niespieszny odpoczynek na łonie wschodniej natury.