MoniaMonia

Jako, że w stolicy Japonii lądujemy przed południem – mamy przed sobą jeszcze sporą ilość dnia do wykorzystania. I chociaż organizm jest lekko skołowany zmianą strefy czasowej (różnica w stosunku do letniego czasu w Polsce to 7 godzin) i dopomina się chwili regeneracji po długim locie – stwierdzamy, że nie pora na leżenie. Bezsenność – gdzie jak nie w Tokio! ☺

Po przedostaniu się z lotniska do miasta, udajemy się (cały czas wspierani i upewniani przez GPS) w rejony naszego pierwszego noclegu. Wysiadamy na stacji Kanda i chwilę krążymy w poszukiwaniu właściwych drzwi. Okazują się one małe, wąskie i bardzo płynnie wkomponowane w jedną z wąskich, bocznych uliczek dzielnicy Akihabara. Wchodzimy do środka i zgodnie ze wskazówkami od gospodarza wstukujemy odpowiedni kod. Wczłapujemy się z plecakami na drugie piętro po ciasnym korytarzyku. Drzwi zastajemy otwarte, ale okazuje się, że nasz pokój jest właśnie ogarniany na nasze przybycie (dotarliśmy na miejsce z 2 godzinnym wyprzedzeniem). Dużo się nie zastanawiając, zrzucamy z pleców bagaże, ubieramy sandały, odpinamy nogawki długich spodni, i kierowani sugestywnymi odgłosami dochodzącymi z naszych żołądków, ruszamy w poszukiwaniu posiłku. Próbujemy wejść do kilku knajpek, niestety okazuje się, że trafiliśmy na coś, w rodzaju popołudniowej sjesty. Wiele restauracji czy barów jest czynnych od rana do późnego popołudnia, ale z 2-3 godzinną przerwą. Wślizgujemy się więc do najbliższego Family Mart’u i kupujemy kanapki oraz onigiri, które zjemy siedząc na krawężniku przed naszym lokum. W Japonii, co wyczytaliśmy wcześniej, w dobrym tonie jest niespożywanie posiłków na ulicy, w trakcie przemieszczania się. Warto się zatrzymać, nieco schować w jakiś zaułek, czy nawet usiąść na ławce. W przypadku świątyń, zabytków, wielu punktów odwiedzanych przez turystów – wchodzenie z jedzeniem i piciem jest zakazane i z pewnością zostaniemy poproszeni o skonsumowanie posiłku przed wejściem czy schowanie butelki z napojem do plecaka.

Kiedy już się posililiśmy – mogliśmy w końcu wrócić do mieszkania, wziąć upragniony prysznic, przebrać się i ruszyć dalej w miasto.