MoniaMonia

Wracamy do naszego mieszkania już bez deszczowego akompaniamentu. Przebieramy się w suche ubrania i wychodzimy w poszukiwaniu jakiejś knajpki na obiado-kolację. Szybko wślizgujemy się do polecanego na Tripadvisor miejsca, pełnego lokalnego towarzystwa, tłumnie zgromadzonego przy czymś na kształt ogromnego, wspólnego stołu. Wszyscy są zadowoleni, żwawo dyskutują i często się śmieją. No i oczywiście zajadają smakowicie oraz (czasami) niecodziennie wyglądające przysmaki. Przy tym wesołym stole nie ma już jednak ani jednego wolnego miejsca, więc mijamy japońskie towarzystwo i sadowimy się przy à la barowym, jednakże niskim stole – z widokiem na kuchenne poczynania tutejszego mistrza sztuki kulinarnej.

Złoty skarb Kioto

Kinkaku-ji w strugach deszczu

MoniaMonia

Ważną informacją dotyczącą czasu poświęcanego na zwiedzanie świątyń (ogólnie, nie tylko Złotego Pawilonu w Kioto) – o którą niestety wzbogaciliśmy się dopiero w ramach praktyki i co było też kilkakrotnie przyczyną rezygnacji z niektórych, zaplanowanych wcześniej punktów - była specyfika dotycząca rozległości tych miejsc. WAŻNE 🔔 Warto mieć na uwadze, że zwykle świątynia to nie jeden czy dwa budynki, ale spory kompleks, do którego przynależy zwykle co najmniej kilka zabudowań.

MoniaMonia

Trzeci dzień naszego pobytu na japońskiej ziemi to jednocześnie pierwszy dzień, w którym możemy zacząć korzystanie z naszych JR Pass-ów, co też czynimy z wielką radością od samego rana. Ponieważ zaraz po wylądowaniu na lotnisku Narita i odwiedzeniu biura JR zarezerwowaliśmy sobie miejsca w Shinkansenie do Kioto, mamy wszystkie potrzebne dane i ruszamy na stację. Z serca miasta – Tokyo Station wyruszamy w naszą pierwszą podróż osławionym superszybkim japońskim cudem transportowym.

MoniaMonia

Nasza pierwsza noc jest długa – nie nastawiamy budzików i pozwalamy trochę naszym ciałom zregenerować się po trudach podróży i wielogodzinnym braku snu. W związku z taką dyspensą zwlekamy się z łóżek po godzinie 10.00 kierowani bardziej rozsądkiem i chęcią odkrywania nowych miejsc, niż uczuciem regeneracji absolutnej. Nasze cele na drugi dzień w Tokio to Ogrody Cesarskie oraz odwiedzenie słynnej dzielnicy Shibuya. Oczywiście rozpoczynamy od Cesarza ☺ Najpierw jednak pałaszujemy śniadanie zakupione w 7eleven poprzedniego wieczoru i postanawiamy zatrzymać się gdzieś na pobudzającą kawę.

Odkrywamy tokio

Latający szkic i Yanaka, w której zatrzymał się czas

MoniaMonia

Naszym celem pierwszego dnia było dotarcie do dzielnicy Yanaka, o której naczytaliśmy się sporo dobrego (że piękna, tradycyjna, spokojna, przechowująca dawnego ducha Tokio, pozwalająca się przenieść o kilkadziesiąt lat wstecz i poczuć magię ówczesnej Japonii). Jako, że nasze ciała przez ostatnie godziny były poskładane głównie w pozycji siedzącej, półleżącej czy też stanach pośrednich, właściwych dla samolotowej gimnastyki i prób znalezienia jakiejkolwiek w miarę wygodnej pozycji – postanowiliśmy wybrać się tam pieszo.