Przedświąteczny Zurych

Szwajcaria na weekend

MoniaMonia

CO ZOBACZYĆ W ZURYCHU?

Zurych to miasto, w którym można przepaść na długie godziny, nawet nie mając nic konkretnego do zobaczenia. Na każdym kroku zachwyca piękna architektura, czystość, porządek. Wielowiekowe siedziby gildii rzemieślniczych do dziś zajmują znaczące miejsce pośród pereł zuryskiej starówki. To miasto ponad 1200 fontann, 50 muzeów, licznych galerii sztuki, przepięknych bibliotek i intelektualnego ducha renomowanych uczelni wyższych.

Położony nad rzeką Limmat i Jeziorem Zuryskim, jest niezwykle fotogeniczny, a latem potrafi ponoć nabrać nieco śródziemnomorskiego charakteru. Z pewnością to jeszcze sprawdzimy ;) Na razie, krótka lista propozycji do zrealizowania na dłuższy weekend w tym mieście.

  • Rejs po Jeziorze Zuryskim - co ciekawe, przy zakupie Zurich Card (karty na transport miejski) możemy skorzystać z takiego rejsu bez dodatkowej opłaty.
  • Stare Miasto - przepiękna starówka przytulona do Jeziora Zuryskiego jest doskonałym pomysłem na spędzenie kilku godzin niespiesznego spaceru. Najsłynniejszymi elementami starówki są bliźniacze wieże Kościoła Grossmünster, Kościół Świętego Piotra (Sankt Peterskirche) - z jednym z największych cyferblatów w Europie oraz turkusowa wieża kościoła Fraumünster.

Poza głównymi arteriami miasta warto zniknąć w jednej z wielu małych, klimatycznych uliczek, których w Zurychu nie brakuje.

W głównym centrum informacji turystycznej, znajdującym się na Dworcu Kolejowym możemy wykupić 2-godzinną, pieszą wycieczkę po mieście z przewodnikiem (koszt ok 100/osoba, z Zurich Card otrzymamy dodatkowo 50% zniżki). Nam nie udało się skorzystać, ponieważ akurat w wybranym przez nas dniu odbywał się maraton i wycieczki tego dnia były zawieszone. Dla bardziej leniwych lub mniej mobilnych jest także opcja takiej wycieczki nowoczesnym autobusem, również z przewodnikiem lub z audio-przewodnikiem.

  • Kościół Grossmünster, którego dwie wieże są jednym z bardziej rozpoznawalnych symboli miejskiej panoramy. Wstęp do kościoła jest bezpłatny, wejście na wieżę to koszt 5 CHF od osoby (niecałe 20 zł). Warto wspiąć się po 187 stopniach dla jednej z licznych panoram miasta. Kościelne okna zdobią nietuzinkowe, przepiękne witraże projektu Augusto Giacomettiego (niestety w kościele obowiązuje całkowity zakaz fotografowania).
CIEKAWE 💡
Grossmünster - to kościół będący zalążkiem niemieckojęzycznej reformacji w Szwajcarii. Tutaj, od 1519 roku, Zwingli głosił aż do swojej śmierci nową religię.
  • Ogród Botaniczny - tropikalne gatunki roślin możemy obejrzeć w 3 półkolistych pawilonach. Sam ogród to także tereny, na których znajdziemy tysiące roślin, odpowiednio opisane tabliczkami. Znowu - spacer w wiosenny, letni czy nawet jesienny czas jest tu z pewnością przyjemny. Na terenie ogrodu znajduje się także budynek uniwersytetu.
  • Focus Terra - jedno z ponad 50 muzeów zuryskich, stanowiące jednocześnie centrum badań naukowych, które promuje oraz dzieli się wiedzą na temat pochodzenia, historii oraz dynamiki naszego systemu planetarnego, oraz procesów geologicznych. Wiele eksponatów to elementy interaktywne, mające zaangażować odwiedzających i w przystępny sposób przekazać wiedzę o wszechświecie. Wśród eksponatów stałych znajdziemy liczące setki lat skamieliny, przepiękne, wielobarwne minerały czy kryształowe formacje. W trakcie naszej wizyty wystawione zostały także fragmenty meteorytów czy szwajcarska flaga, która zabrana została w kosmos, podczas pierwszego lotu na księżyc. Muzeum oferuje też atrakcję w postaci symulatora trzęsień ziemi.
WAŻNE 🔔
Jeżeli jesteście zainteresowani symulatorem trzęsień ziemi, a nie mówicie po niemiecku - koniecznie celujcie w przedpołudniowe godziny wizyty. Pracownicy starają się wtedy zorganizować choć jedną anglojęzyczną grupę.
  • Dolder Grand - przepiękny, 5-gwiazdkowy hotel oraz ośrodek spa & wellness, położony na malowniczym wzgórzu Adlisberg. Nie trzeba być gościem, by móc zawitać w jego nieskazitelnie czyste, luksusowe progi. Dotrzemy do niego kolejką linową Dolderbahn lub samochodem - połączenie z Zurychu jest bardzo dobre i szybkie. Widoki niesamowite, a i hotelowe wnętrza rozciągnięte na łącznie 40 000 metrów kwadratowych, robią wrażenie.
  • Bahnhofstrasse (ul. Dworcowa), główna miejsca arteria, łącząca dworzec kolejowy z Jeziorem Zuryskim. Jest jedną z bardziej luksusowych ulic handlowych na świecie i kolejnym, eleganckim akcentem, eleganckiego już i tak miasta. Znajdziemy tutaj sklepy największych domów mody na świecie, luksusową biżuterię, dzieła sztuki czy najwyższej jakości zegarki. Ulica jest wyłączona z ruchu samochodowego, przez jej środek przejeżdża wyłącznie komunikacja miejska - co czyni ją idealną arterią spacerową.
  • Politechnika Federalna w Zurychu (niem. Eidgenössische Technische Hochschule Zürich, ETHZ) - warto tu zajrzeć, by poczuć studencki klimat szwajcarskiego miasta czy przekroczyć monumentalne, pięknie architektonicznie progi światowej klasy szkoły wyższej. Drugim powodem jest przylegający do budynku dziedziniec, podzielony na tarasy, których najwyższa półka zapewni nam rewelacyjny, panoramiczny rzut oka na całe miasto.
CIEKAWE 💡
Uczelnia zajmuje aktualnie 1 miejsce w Europie oraz 3 miejsce na świecie, w rankingu najlepszych uczelni technicznych. Z Politechniką Zuryską związanych było/jest 21 laureatów Nagrody Nobla. Studentem ETHZ był również Gabriel Narutowicz, prezydent Polski.
  • Sklep Lindt w Kilchberg - mekka czekoladoholików. Sklep znajduje się bezpośrednio przy głównej fabryce czekolady, a mieszkańców tej okolicy uważam za najszczęśliwszych ludzi na świecie. Czy można wyobrazić sobie piękniejszą scenerię niż widok na miasto i Jezioro Zuryskie, z majaczącymi w tle alpejskimi szczytami i roznoszącym się w powietrzu cudownym aromatem, niebiańsko smacznej, szwajcarskiej czekolady? Sklep jest spory, a jego asortyment szeroki, o czym wspominałam już przy okazji wzmianki o czekoladowych souvenirach. Na uboczu znajdziemy również pieczołowicie przygotowaną interaktywną makietę ilustrującą proces wyrabiania czekolady od momentu zebrania ziaren kakaowca. Dla fanów zdjęć - w specjalnie przygotowanym kąciku możemy zrobić sobie zdjęcie przy wielkiej misce czekolady, a przed wydrukiem lub wysłaniem na maila upiększyć je wirtualnymi czapkami czy akcesoriami cukierniczymi oraz flagowymi produktami marki.
  • Punkt widokowy Uetliberg - ponoć jeden z lepszych punktów widokowych na Zurych i jego alpejską okolicę. Do tzw. Domowej Góry Zurychu dotrzemy kolejką miejską (Uetliberg Bahn), która zabierze nas na szczyt np. z samego dworca kolejowego. Na miejscu poza widokiem możemy zaplanować sobie górską wycieczkę. Szlak Planetarny zakłada 1,5-godzinną wędrówkę, która prowadząc nas granią, zabierze nas dodatkowo w wycieczkę po naszym systemie solarnym. A wszystko to - na tle wspaniałej górskiej panoramy. Drugim szlakiem wędrownym, na jaki można się zdecydować jest ścieżka do Fesenegg, który znajduje się zaraz przy pierwszym (i jedynym) szwajcarskim parku przyrodniczym i parku dzikich zwierząt (Zurych - Shilwald).

ŚWIĄTECZNE JARMARKI

Kiedy z kalendarza opada ostatnia kartka listopadowych dni, w całej Europie zaczyna robić się mocno świątecznie. Na placach czy ulicach metropolii i mniejszych miast rozpoczyna się sezon na spotkania z rodziną i znajomymi przy grzanym winie, świątecznych słodyczach czy miejscowych specjałach kulinarnych. Jarmarki świąteczne niezmiennie przyciągają przedstawicieli wszystkich kategorii wiekowych, bo każdy może tu znaleźć coś dla siebie. Mój dotychczasowy faworyt - jarmark w Dreźnie, w tym roku zdecydowanie zamienił się palmą pierwszeństwa z jarmarkami w szwajcarskim Zurychu.

Miasto oferuje ich wiele, z których najbardziej znane to:

  • Wienachtsdorf - jarmark przed operą, gdzie poza licznymi stoiskami znajdziemy też karuzelę, sporą choinkę czy małe lodowisko. Na około 100 stoiskach znajdziemy lokalnych wytwórców oferujących unikatową biżuterię, ręcznie wykonane akcesoria, ubrania czy dekoracje, a także liczne stoiska kulinarne, wśród których nie zabraknie tych, oferujących grzane wino czy lokalne przysmaki. Wyjątkowym punktem jest tzn. Chatka Fondue, gdzie serwowane są bardzo aromatyczne i uwielbiane w regionie serowe specjały.
  • Christkindlimarkt - bardziej centralnie położonego jarmarku nie można sobie wyobrazić. Ponad 150 stoisk znajduje się bowiem pod dachem ogromnego, nowoczesnego zuryskiego dworca kolejowego. Tutaj nie zaskoczy nas żadna pogoda - ze względu na lokalizację znajdziemy się cały czas pod zadaszeniem budynku. Czy można obojętnie przejść obok rozproszonego w powietrzu, aromatycznego zapachu cynamonu czy słodkiej woni słynnego Glühwein? :) Większość podróżnych ulega pokusie i na targu panuje spory tłok. Jeżeli jednak macie możliwość - wpadajcie tutaj w tygodniu, wczesnym popołudniem czy nawet rano. Wówczas można pospacerować ze spokojem, bez konieczności przedzierania się przez gąszcz ludzi. Na stoiskach znajdziemy wiele lokalnych towarów, choć część asortymentu jest importowana. Co jednak znamienne - nie znajdziemy tutaj zbyt wielu masowo produkowanych chińskich wyrobów, bo Szwajcarzy zdecydowanie cenią sobie jakość. My skusiliśmy się na kolorowe, ciepłe zimowe akcesoria z wełny alpak, uszyte w Peru. Liczne stoiska oferują również przepiękne wybarwione i aksamitne w dotyku chusty i szale, we wszystkich kolorach tęczy. Poza tym znajdziemy też wyroby ze słynnej szwajcarskiej czekolady, dziesiątki gatunków serów, rozmaite napoje, artystyczną, oryginalną biżuterię czy całą masę świątecznych akcesoriów i pomysłów na prezent. Centralnym punktem jarmarku jest gigantyczna, 15-metrowa choinka ozdobiona od pnia po wierzchołek tysiącami kryształków Swarovskiego. Pomiędzy alejkami ze straganami ustawione są liczne stoliki, przy których można przystanąć i posilić się oferowanymi smakołykami.
  • Werdmühleplatz - niewielki jarmark, którego główną i oryginalną atrakcję stanowi “Śpiewająca Choinka”. Codziennie od 17:30-18:30 w tygodniu oraz o 14:30, 15:30, 17:30 i 18:30 w weekendy można tutaj posłuchać chórów z różnych regionów wykonujących kolędy. Świąteczne drzewko, przygotowane ze sporych iglastych gałęzi formujących choinkę, kryje w sobie bowiem podium dla chórzystów.

  • City Christmas Market - niektórzy twierdzą, że to tu znajdziemy najlepsze grzane wino w mieście. My spróbowaliśmy go tylko tutaj, więc nie mamy porównania, ale było pyszne ;) Ten świąteczny targ jest zlokalizowany niedaleko Bahnhofstrasse (Dworca Kolejowego) i jednocześnie pomiędzy dwoma sporymi domami towarowymi Jemoli i Globus, w których znajdziemy ubrania, kosmetyki oraz ekskluzywny market spożywczy z leciwymi serami, znakomitej jakości wędlinami, słodyczami, świetnymi gatunkami win i innymi rarytasami pochodzącymi zarówno ze Szwajcarii, jak i z odległych zakątków globu.

  • Dörfli (Niederdorf) - najstarszy jarmark z Zurychu. Stragany znajdują się przy ulicy Niederdorfstrasse, płynnie rozchodząc się następnie w Hirschenplatz i Rosenhof. Choć znajduje się w centrum miasta, łatwo go przegapić skupiając się na większych w okolicy. Warto tu jednak zajrzeć - na stoiskach znajdziemy głównie szwajcarskie ręcznie wytwarzane upominki czy kulinarne specjały, a wszystko to na tle subtelnie udekorowanej tysiącami światełek miejskiej scenerii.

CO PRZYWIEŹĆ ZE SZWAJCARII?

  1. scyzoryki/noże - jednym z najsłynniejszych szwajcarskich producentów noży czy scyzoryków jest Victorinox, na którego produkty natkniemy się na dosłownie na każdym kroku. Znajdziemy jego rozmaite warianty - zarówno pod kątem wyposażenia, jak i kolorystyki czy materiałów, z których jest wykonany trzon. Bazowy model został do dziś wzbogacony (w zależności od modelu) o piłkę do drewna, nożyczki, otwieracz do butelek, śrubokręty, specjalistyczne ostrza, lupę, zegar z budzikiem, latarkę, wysokościomierz, czy nawet odtwarzacz mp3. W związku z ilością akcesoriów niektóre modele bardzo “spuchły” i nie przypominają już za bardzo zgrabnego, płaskiego scyzoryka, który zawsze można mieć pod ręką. Najsłynniejszy kolor to oczywiście czerwony, natomiast znajdziemy warianty w niemal wszystkich kolorach tęczy, czy malowane w rozmaite wzory, a nawet egzemplarze drewniane. Praktyczną opcją są mniejsze scyzoryki, które można doczepić do kluczy. W ciągu lat powstało wiele produktów inspirowanych szwajcarskim nożem oficerskim, z których znamy i zdecydowanie polecamy nóż oficerski w formie karty kredytowej. Jest bardzo zgrabny, niezwykle przydatny i używamy tych kart już od lat. Zdecydowanie polecam też nóż do codziennego użytku, tzw. “pikutek”, którego różnych wariantów używam na co dzień.

    CIEKAWE 💡
    Firma Victorinox została założona w 1884 roku przez Karla Elsnera, skupiając się na samym początku produkcją noży. Prawdziwym punktem zwrotnym było jednak opracowanie w kilka lat później słynnego Oryginalnego Szwajcarskiego Noża Oficerskiego i jego opatentowanie w 1897 roku. Mowa o pierwszym scyzoryku, który w swojej pierwotnej wersji wyposażony był w dwa ostrza (długie oraz krótkie), otwieracze do puszek, szydło i śrubokręt. Aktualnie jest produkowany przez 2 szwajcarskie przedsiębiorstwa rodzinne - Victorinox oraz Wenger). Szwajcarski nóż oficerski zyskał światową sławę, a używany jest np. w NASA.
  2. czekoladowe smakołyki - szwajcarska czekolada nie bez powodu uznawana jest za jedną z lepszych na świecie. Aksamitna w smaku, występująca w nieskończonej ilości wariantów, dodatków, kształtów i kolorów. Szwajcaria to prawdziwy czekoladowy raj, który zdecydowanie wie, jak dogodzić podniebieniom łasuchów. W Zurychu, zaraz przy fabryce Lindt, znajduje się ogromny sklep z bardzo bogatym asortymentem, którego nie znamy z polskich sklepów. W okresie bożonarodzeniowym znajdziemy oczywiście misie, mikołaje, aniołki i inne sezonowe produkty. Poza tym - niezliczone rodzaje tabliczek czekolady, czekoladowych, okrągłych cukierków (skorzystać z opcji “na wagę” i samemu skomponować zestaw z dostępnych smaków), czekolady pitne, pięknie pakowanie bombonierki, trufle czy czekoladowe masła. Wyszliśmy ciężsi o jakieś 2 kilogramy słodyczy, z czego spora część została skonsumowana jeszcze przed powrotem do Polski.

    CIEKAWE 💡
    Czekolada dotarła na europejskie dwory około roku 1520, natomiast była znana tylko w postaci napoju - nie była dostępna w formie twardej. Eksperci z Włoch, Belgii, Niemiec, Holandii, a przede wszystkim ze Szwajcarii podjęli liczne eksperymenty, żeby doprowadzić ją do tego stanu. Za wynalazcę czekolady uznaje się Rodolpe'a Lindta. Ten szwajcarski cukiernik odkrył proces tzw. konszowania i jako pierwszy wyprodukował chocolat fondant, czyli pierwszą na świecie rozpuszczającą się czekoladę. Co ciekawe, pierwsza czekolada powstała zdaje się na skutek nie do końca kontrolowanego eksperymentu. Nie ukończywszy pracy Rodolphe Lindt opuścił w piątkowy wieczór fabrykę, nie wyłączając jednak maszyn, które swoją pracę kontynuowały przez cały weekend, by w poniedziałek zaskoczyć Rodolphe'a efektem, którego smak znamy dzisiaj.
  3. sery - to temat, o którym pisać można długo. Szwajcaria słynie z bogatego repertuaru tych produktów. Sery pochodzą z wielu rejonów kraju, różnią się składem, twardością, długością dojrzewania czy przyprawami. Wśród najbardziej popularnych znajdziemy jednak:

    • raclette - dojrzewający przez pół roku, wytwarzany z mleka krowiego, jest dosyć słony. Choć pochodzi ze Szwajcarii, wytwarzany jest również we Francji. Raclette to jednocześnie nazwa popularnego dania, które w kilku wariantach spotkaliśmy również na świątecznych jarmarkach. Ser jest topiony na elektrycznych grillach i zbierany specjalną łopatką. Podawany na chlebie lub z ziemniakami. W smaku i konsystencji przypomina mi bardzo podgrzany ser smażony, jaki można kupić w Polsce.
    • gruyère - również produkowany z mleka krowiego, bardzo ceniony w kuchni, będący również składnikiem serowego fondue, ze względu na topienie się w wysokich temperaturach. Trzy podstawowe warianty różnią się czasem dojrzewania wpływającym na ostateczny smak sera (3, 6, 9 miesięcy). Generalnie ma on jednak specyficzny, delikatny smak, z orzechową nutą.

    • emmentaler - ser z mleka krowiego, jaki znamy z naszych sklepów. Nazwa pochodzi od miejsca wytwarzania - szwajcarskiej doliny Emmy. W trakcie fermentacji na serze tworzą się specyficzne dziury. Oryginalny emmentaler musi dojrzewać przynajmniej 4 miesiące.

    • appenzeller - jest twardym serem z niewielkimi dziurkami. Ser poddawany jest ziołowej kąpieli solankowej, które prawdopodobnie zawdzięcza znakomitą większość swojego oryginalnego smaku. Ze względu na brak dostępu do pełnego przepisu, wiadomo jedynie, że w jej skład wchodzi aż 25 ziół, nasion, liści, korzeni oraz kory.

    CIEKAWE 💡
    Appenzeller jest produkowany zgodnie z recepturą, która pozostaje od siedmiu wieków (!) pilnie strzeżoną tajemnicą. Mówi się o tym, że nawet teraz, "sekret tradycji Appenzell" przechowywany jest w sejfie, do którego dostęp ma dwójka specjalistów. Nazwa wywodzi się od rolniczego kantonu, gdzie jest wytwarzany - Appenzell. Region ten słynie także z rasy psów pasterskich, która kryje się pod identyczną nazwą, co słynny ser :)
    • sbrinz - ser podpuszczkowy, o wyrazistym i pikantnym smaku. Jego produkcja odbywa się w 42 mleczarniach, w centralnej części kraju. Całkowicie naturalny, pozbawiony dodatków. Jest to jeden z najbardziej wiekowych, tradycyjnych serów szwajcarskich. Dojrzewa od kilkunastu miesięcy do 4 lat w półmetrowych kręgach. W zależności od czasu dojrzewania można go smakować: w formie cienkich różyczek (18 miesięcy), łamanego na bryłki (od 24 miesięcy), niezależnie od wieku - jako ser tarty.

    Wszystkie wymienione sery, chronione są znakiem “AOP” (Appellation d’origine protégée), znakiem jakości, gwarantującym, że produkty spełniają bardzo precyzyjnie zdefiniowane i surowe wymogi dotyczące jakości.

  4. dzwonki pasterskie - przyjemnie brzmiące, zawieszone często na ręcznie wyszywanych czy skórzanych tasiemkach. Zwykle (jak większość produktów w Szwajcarii) bardzo dobrej jakości i o oryginalnym wyglądzie.

  5. zegarki - jeżeli macie do wydania więcej gotówki, to jest to dobre miejsce na zakup świetnej jakości zegarka. Najsłynniejsze marki to Tissot, Swatch, Festina, Adriatica czy Atlantic.

CENY - CZY NAPRAWDĘ JEST TAK DROGO?

Odpowiedź jest krótka i bolesna - tak. Zurych oraz Genewa, to od lat miasta zdobywające tytuł najdroższych miast świata. Na pierwszym miejscu rankingu znajduje się właśnie Zurych. Warto jednak pamiętać, że biorąc pod uwagę to samo zestawienie, dowiemy się również, że zajmują one odpowiednie miejsca na liście miast z najwyższymi zarobkami. Oczywiście nie jest to żadne pocieszenie dla turysty ;) Uderzająco wyższe są głównie ceny żywności, przy porównaniu cen odzieży nieco lepszych, jakościowych marek - różnica nie jest tak duża, choć nadal zapłacimy tu oczywiście więcej. Wysokie są również ceny noclegów, tutaj jednak z ratunkiem przychodzi niezawodne Airbnb. Średnia cena za dobę w wynajętym mieszkaniu to ok 400 zł, chociaż nieco dalej od miasta znajdziemy też oferty za 300 zł.

Przykładowe ceny produktów:

  • zwykły, niewielki chleb - ok 11 zł,
  • litr mleka - ok 8 zł,
  • wędliny (w zależności od rodzaju) od 23 zł/100g,
  • ser (w zależności od rodzaju) od 15 zł/100g,
  • kilogram jabłek - ok 15 zł,
  • kilogram ziemniaków - ok 10 zł,
  • kawa na wynos - ok 19 zł,
  • piwo w barze - ok 27 zł,
  • opakowanie 12 jajek - 30 zł,
  • obiad dla dwóch osób na mieście - ok 300 zł,
  • bilet na komunikację miejską, dzienny - ok 30 zł,
  • Zurich Card - 72 godzinny bilet na komunikację, umożliwiający korzystanie z tramwajów, autobusów, kolejek linowych, zniżki w muzeach i miejscach turystycznych oraz jedną przejażdżkę statkiem po Jeziorze Zuryskim - 200 zł/os.,
  • raclette - lokalny specjał kupowany na świątecznym jarmarku (mała porcja) - niecałe 40 zł,
  • kubek grzanego wina - 30-40 zł

Informacje praktyczne

Szwajcaria, choć jest jednym z kluczowych partnerów handlowych Unii Europejskiej, stanowczo i świadomie nie jest jej członkiem (omijając dodatkowo członkostwo w EOG - Europejskim Obszarze Gospodarczym). W praktyce oznacza to na przekład tyle, że warto wykupić dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, bo służące nam w wielu krajach Europy EKUZ-y i ubezpieczenie w NFZ na niewiele się zda. Pomyślcie o tym, zanim oszołomi Was słony rachunek ze szwajcarskiego gabinetu lekarskiego czy szpitala.

CIEKAWE 💡
Porozumienie dotyczące przynależności Szwajcarii do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (do, którego należą niektóre Państwa niebędące członkami UE) zostało osiągnięte w 1992 roku, w maju. W grudniu jednak, szwajcarskie społeczeństwo w przeprowadzonym referendum zdecydowało się na jego odrzucenie, w związku z czym - rząd zrezygnował z rozważań na temat dołączenia do UE.
  1. Płatności można spokojnie dokonywać w większości miejsc przy pomocy karty kredytowej i nie ma potrzeby zabierania ze sobą sporej ilości gotówki. Nawet spora ilość stoisk na świątecznych jarmarkach wyposażona jest w terminale. Gotówką musieliśmy płacić na mniejszych jarmarkach czy pojedynczych stoiskach na głównym jarmarku przy Dworcu, czy Operze. Franki przydały się także przy wejściu na wieżę kościoła Grossmünster, targach z owocami.

  2. Komunikacja miejska działa jak szwajcarskim zegarku ;) jest czysta, szybka, punktualna i oplata gęstą siecią całe miasto. W drodze do Polski skorzystaliśmy z niej udając się na lotnisko - z odleglejszej części poza centrum, z 1 przesiadką 2 tramwaje dowiozły nas pod sam terminal lotniczy - w niecałe 20 minut. Jak wspominałam już wcześniej, jeżeli chcecie trochę zwiedzić i przemieszczać się nie tylko po centrum (i do tego pieszo), to warto kupić Zurich Card, której zasięg obejmuje 7 naprawdę sporych stref miejskich plus kolejki linowe (Dolderbahn, Polybahn, Seilbahn Rigiblick, Uetliberg Bahn, darmowe lub zniżkowe wejścia do atrakcji turystycznych czy rabaty na niektóre usługi, czy produkty w sklepach partnerskich.

  3. W Szwajcarii funkcjonuje Uber, z którego skorzystaliśmy po przylocie. 10-minutowy, późnowieczorny przejazd wyniósł 75 zł.

  4. Codzienne zakupy - najlepiej robić w jednej z dwóch, sporych sieci marketów - Migros lub Coop. Sklepy te - jak u nas Lidl czy Biedronka, pojawiają się na każdym kroku.

  5. Cicho sza! Cisza nocna to w Szwajcarii dosyć restrykcyjnie przestrzegana sprawa. Już w warunkach dotyczących wynajmu mieszkania dowiedzieliśmy się, że w przypadku jakiegokolwiek jej naruszenia - obowiązuje natychmiastowe opuszczenie lokalu. Głośne domówki, a nawet donośniejsze rozmowy, trzaskanie garnkami czy nawet kąpiel lub wyrzucanie butelek są w tym czasie zabronione. Godziny i dni ciszy nocnej zależą od kantonu, generalnie jednak zawierają się w przedziale 22:00 do 6:00. W niektórych budynkach obowiązuje wówczas nawet zakaz spuszczania wody w toalecie. Cisza obowiązuje również w niedzielę, kiedy to większość Szwajcarów odpoczywa aktywnie (spora część lokali i większość sklepów jest wówczas zamknięta). Za wyrzucanie butelek w soboty po 17:00 można z kolei nabawić się mandatu za zakłócanie spokoju.

  6. Internet i połączenia telefoniczne, sms-y. Tutaj trzeba być uważnym i koniecznie wyłączyć transmisję danych w telefonach. W przeciwnym wypadku rachunek może nas nieźle zaskoczyć. Przekonał się o tym nawet Radosław Sikorski, który w styczniu 2018 roku w trakcie 24-godzinnego pobytu w tym kraju nabił rachunek na 4 tysiące złotych. Nie trzeba być jednak politykiem, żeby obawiać się wysokich cen usług telekomunikacyjnych czy transferu danych. 1 MB pobranych danych to koszt około 30 zł! Minuta rozmowy - 5 zł (w przypadku odebranego połączenia - 2 zł).

    Zaraz po przylocie czy przed odlotem “poratuje” nas lotnisko, na którym po zeskanowaniu kodu z karty pokładowej, w specjalnych punktach otrzymamy kod, który zapewni nam 120 minut z dostępem do sieci.

    Na sam pobyt w Zurychu, zdecydowanie warto zakupić Travelers WiFi (np. informacji na dworcu kolejowym). Dokładnie z tego samego patentu korzystaliśmy podczas podróży do Japonii. Niewielkie urządzenie jest lekkie i mieści się bez problemu w kieszeni kurtki czy w plecaku (warto jedynie mieć ze sobą power bank, bo bateria starcza na 5 godzin, co przy całodniowym obchodzeniu miasta - nie wystarczy). Na sam koniec - pakujemy zestaw do kartonika, w którym go otrzymaliśmy, zaklejamy dołączoną taśmą oraz wrzucamy do jednej ze specjalnych skrzynek na lotnisku.

    WAŻNE 🔔
    Minimalny czas wynajmu kieszonkowego WiFi to 2 dni, maksymalny - 50 dni.

    Przy zakupie Travelers WiFi, również przydaje się posiadanie Zurich Card, która zapewni nam 20% zniżkę. Za 4 dni z dostępem do sieci zapłaciliśmy 55 CHF, czyli niego ponad 200 zł (cena bez zniżki, Pani niestety jej nie naliczyła, choć karty wykupiliśmy chwilę wcześniej, przypilnujcie tego ;)

  7. Szwajcaria ma aż 4 języki urzędowe - niemiecki, francuski, włoski oraz romansz (retoromański). W Zurychu można usłyszeć ich znacznie więcej, ze względu na sporą ilość ekspatów (ekspat - za słownikiem PWN - wysokiej klasy specjalista, który opuścił swoją ojczyznę, by pracować za granicą). Dodatkowo - bez problemów i zupełnie swobodnie porozumiemy się również w większości miejsc po angielsku.

Podsumowując - Zurych kompletnie skradł moje serce. Do koszyka prywatnych zachwytów wrzucam obłędnie smaczną czekoladę, wyraziste w smaku sery, przepiękne miejskie i alpejskie widoki oraz zadbane, czyste miasto z przepiękną architekturą w niemalże każdej uliczce i porządek, który współgra harmonijnie z miejskim rytmem codziennego życia.