Teneryfa Północna

Góry Anaga i Santa Cruz de Tenerife

MoniaMonia

Pierwszy poranek, jaki nas powitał okazał się dosyć chłodny i głównie zachmurzony, z rzadkimi, ale intensywnymi przebłyskami słońca. Masyw górski Anaga, który postanowiliśmy odwiedzić znajdował się na wyciągnięcie dłoni, a widok na niego towarzyszył nam podczas codziennych śniadań na przestronnym tarasie przyległym do mieszkania. Po posiłku wskoczyliśmy więc w nasze kolorowe auto i pomknęliśmy w poszukiwaniu pięknych widoków i panoramicznych kadrów. Już po kilkunastu minutach mieliśmy przedsmak rozciągającej się przed nami trasy.

Ulica zaczęła robić się coraz węższa, coraz bardziej stroma, częste zakręty wpisały się na stałe w topografię drogi. Słońce wygodnie siedziało za ciężkimi, gęstymi chmurami, bardzo szybko wjechaliśmy też w tereny mocno zalesione i zadrzewione, z wszędobylską zielenią. Dodatkowo gęstniała coraz bardziej mgła. Przy pierwszym z tarasów widokowych słońce wyjrzało łaskawie zza chmur, które rozpierzchły się nieco, co pozwoliło nam na rzut okiem na panoramę części miasta oraz wyeksponowało brunatno-zielone górskie zbocza, po których wiją się wstążki dróg. Później mgła przykryła na nowo krajobraz i ograniczyła widoczność na drodze do maksymalnie 10 metrów.

Górskie drogi Anagi były przeważnie puste – nie jest to okryta sławą Masca, w której turyści wylewają się z autokarów i usiłują znaleźć skrawek miejsca na zaparkowanie wypożyczonego auta. Anaga pozwala odetchnąć od zgiełku i jest dobrym przedsmakiem drogowym dla kierowcy. Drogi są wąskie i dosyć kręte. Mgła, która tego dnia spowijała powietrze, dodawała górom tajemniczości i mistycyzmu.

Kiedy dojechaliśmy do punktu widokowego Mirador Pico del Ingles – mleczna warstwa była tak gęsta, że nie udało nam się z tarasu zobaczyć nic – przynajmniej na wysokości drogi. Jeżeli zejdziecie wąską ścieżką nieco niżej – ukażą się Waszym oczom liczne, porośnięte wilgotnym mchem pnie drzew, które robią naprawdę ciekawe wrażenie.

CIEKAWE 💡
Mirador Pico del Ingles – jest aktualnie przede wszystkim tarasem widokowym, natomiast niegdyś służył ponoć angielskim piratom do obserwacji hiszpańskich galer płynących z Karaibów.

Na chwilę przed naszym odjazdem zerwał się wiatr, który przegonił gęstwinę mgły i na ułamek sekundy ukazało się naszym oczom majaczące w oddali miasto.

Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy wysokim, kamiennym tunelu, porośniętym mchem oraz nieco przymkniętym od góry plątaniną korzeni rosnących na nim roślin.

W rejonie masywu górskiego znajdują się najlepiej zachowane tzw. makaronezyjskie lasy wawrzynolistne na Teneryfie – należą do Parque Rural de Anaga. Flora leśna tych terenów jest bardzo urozmaicona i składają się na nią również gatunki endemiczne, w tym charakterystyczną paproć o sporych liściach, tzw. Píjara.

CIEKAWE 💡
Nazwą paproci Píjara został ochrzczony rezerwat Reserva Natural El Pijaral, będący prawdziwą wisienką na torcie namorzynowych lasów. Położony jest na najbardziej wysuniętym na wschód cyplu Teneryfy i składa się z 300 hektarów szklaków turystycznych, dróg, ścieżek i punktów widokowych wiodących przez samo, wilgotne i soczyście zielone, leśne serce wyspy. Jest ona na tyle cenne i delikatne, że wejście do rezerwatu jest ograniczone i należy ubiegać się o odpowiednie pozwolenie z kilkudniowym wyprzedzeniem. Za wejście bez pozwolenia grożą wysokie kary (do 600 euro).

Nasyceni widokiem potężnych gór ruszyliśmy w stronę jednej z najsłynniejszych i ponoć najpiękniejszych plaż na wyspie. Mowa oczywiście o Playa de las Teresitas, na którą z początkiem lat 70-tych nawieziono piasek z Sahary i zbudowano falochron, który ma zabezpieczać ją przed morskimi prądami. Warto przypomnieć, że odwiedzaliśmy ją podczas niezwykle wietrznego, ponurego i deszczowego dnia, a mimo tego na plaży było całkiem sporo osób. W niezbyt plażowych strojach (buty trekkingowe i kurtki) przeszliśmy się więc wzdłuż całego jej brzegu. Plażę zamyka kamienne molo biegnące równolegle do plaży oraz spora ilość kamieni, o które rozbijały się fale nieco wzburzonej wody.

Z informacji praktycznych – na całej długości plaży znajduje się sporo toalet, przebieralni, otwartych barów i koszy na śmieci. Jest też możliwość wypożyczenia leżaków, a przy samej plaży znajduje się spory parking. Dla miłośników plażowania – miejsce idealne (oczywiście może nie w tak deszczowy i chłodniejszy dzień jaki nas zastał podczas jej odwiedzania). Ze względu na falochron woda jest w miarę spokojna i jest to miejsce dobre do plażowania z dziećmi.

Nieopodal plaży na usypanych licznych kamieniach znajdują grafiki przedstawiające mniej lub bardziej znane postacie z wielu dziedzin nauki, kultury, sztuki, przemysłu rozrywkowego czy malarstwa. Podobny akcent pojawił się również w rejonie Auditorio de Tenerife - w stolicy Teneryfy, do której udaliśmy się po odwiedzeniu Playa de las Teresitas.

W Santa Cruz de Tenerife nie zagrzaliśmy miejsca zbyt długo, był to bowiem ostatni punkt naszego dnia i czasu nie zostało nam zbyt wiele.

Najpierw zaparkowaliśmy tuż przed wejściem do Palmetum, rozległego ogrodu botanicznego, specjalizującego się w uprawie palm. Myślę, że może być to ciekawa propozycja na popołudniowy spacer, w słoneczny, przyjemny dzień i szansa na sporo zieleni w miejskim krajobrazie stolicy. Zainteresowanych odsyłam na stronę ogrodu, gdzie można podejrzeć tereny na przygotowanym video czy trójwymiarowym rzucie:

https://palmetumtenerife.es/?lang=en

My na ogród nie mieliśmy czasu, poza tym niebo się ponownie zachmurzyło, zerwał się wiatr i zaczęło kropić. Przeszliśmy się więc kawałek opustoszałymi terenami Parque Marítimo César Manrique - kompleksu zaprojektowanego przez Césara Manrique‘a właśnie. Sylwetkę artysty przybliżymy o wpisie na temat… poruszania się po wyspie :) W parku znajdują się liczne baseny z morską wodą oraz infrastruktura zapewniająca rozrywkę dorosłym i dzieciom – mniejsze baseny, atrakcje, siłownie, sale z grami, jacuzzi czy restauracje. Całość zlokalizowana jest przy niewielkiej plaży z (charakterystycznym w wielu miejscach na Teneryfie) czarnym, wulkanicznym piaskiem.

W obliczu zastanej aury byliśmy na plaży sami. Później udaliśmy się w stronę słynnego, geometrycznie ciekawego budynku - Auditorio de Tenerife “Adán Martín”.

CIEKAWE 💡
Auditorio de Tenerife "Adán Martín"- to konstrukcja wzniesiona w duchu nowoczesnego ekspresjonizmu, w której odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych, koncertów, występów artystycznych. Budynek został zaprojektowany przez Santiago Calatrava Valls – architekta i inżyniera budownictwa o światowej sławie. Jego projekty można oglądać między innymi w Berlinie, Lizbonie, Bilbao, Lyonie, Toronto, Atenach i wielu innych miastach globu.

Pod dachem, od strony wejścia głównego znajduje się sporo stolików, z których można z przyjemnością obserwować kunszt kucharza przygotowującego dania – pięknie podanie i smakujące znakomicie. Można napić się również kawy i zjeść coś słodkiego, część restauracyjna oferuje natomiast pełną gamę dań obiadowych, przystawek, alkoholi oraz innych napojów. Zarówno nasze kubki smakowe, jak i nasze oczy, były tego popołudnia bardzo zadowolone (więcej na ten temat w poście Co zjeść i czego się napić na Teneryfie).

Tym smacznym akcentem zakończyliśmy pierwszy dzień na wyspie.