Namiastka Indii w plecaku
Pomysły na prezenty dla bliskich i praktyczne pamiątki z Indii

SARI – MÓJ OSOBISTY INDYJSKI „MUST HAVE”
Często przed wyjazdem do konkretnego miejsca robimy choć szybki rekonesans, który pozwoli nam zorientować się co jest dla danego miejsca charakterystyczne i wybrać z szerokiego wachlarza coś dla siebie. Czasem jednak jedziemy w świat bez takiego rozeznania, dając się ponieść miejscowym kolorom, zapachom, smakom i ufając, że otoczenie dostarczy nam ciekawych inspiracji na prezent czy pamiątkę z podróży.
Jedną z rzeczy, które niezmiernie urzekają mnie w Indiach są kobiety, stanowiące cudownie barwne akcenty wszędzie, gdzie się pojawiają. Tysiące sari, noszonych na co dzień – przewijają się przed oczami wszędzie – od kobiet w okolicach małych domostw, przez panie pracujące w sklepach, na targu, czy po prostu robiące zakupy czy idące/jadące do pracy czy szkoły. Często widywaliśmy też płeć piękną w bardziej praktycznym, choć równie kolorowym odzieniu – leginsach lub barwnych dżinsach i długiej tunice zakrywającej ramiona. Paniom, nastolatkom i dziewczynkom często towarzyszy też sporo błyskotek – od kolczyków, pierścionków, bransoletek (z lubością noszonych po kilka, kilkanaście sztuk naraz), przez naszyjniki czy ozdoby wpinane w ciemne, lśniące włosy czy kolorowe, zwykle współgrające ze strojem torebki.
Wracając jednak do tradycyjnego sari – była to jedyna rzecz, jaką koniecznie chciałam w tym kraju kupić. Sklepów z sari jest mnóstwo, na głównej ulicy Port Blair minęliśmy ich kilkanaście.
ILE KOSZTUJE SARI?
Ceny różnią się w zależności od materiału, sposobu wykończenia czy ozdób. Górnej granicy oczywiście nie ma :) choć już za kilkaset rupii indyjskich(30-50 złotych) można nabyć całkiem ładne egzemplarze. Ja zdecydowałam się na materiał z dominacją koloru niebieskiego, bez żadnych świecących obszyć, koralików czy koronek, gdyż wydawało mi się to już zbytnim przepychem, za którym nie przepadam.
Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na materiał, z którego sari jest wykonane – mój jest bardzo delikatny w dotyku, lejący i przyjemnie chłodzi ciało. Z początku ekspedientki pokazywały mi mnóstwo wariantów sztywniejszego materiału, za to ze złotymi lamówkami, koralikami, sztucznymi kamieniami czy rozmaitymi wstawkami (taki rodzaj ubioru dominował nie tylko w sklepie, ale i na ulicach Andamanów). Kiedy jednak zwróciły uwagę, że przede wszystkim „macam” materiał – wyciągnęły kilkanaście wzorów z delikatnej tkaniny. Jeśli chodzi o możliwe kombinacje kolorystyczne i motywy nadruku/wyszycia to sklep oferujący sari stanowi istną eksplozję kolorów i i ich połączeń. Bywa, że połączenia są bardzo zdecydowane i odważne, choć można też znaleźć propozycje bardziej stonowane, gdzie na pierwszy plan wysuwa się jeden główny kolor. Myślę, że pod tym względem każda kobieta jest w stanie dobrać wzór i kolor do swojego gustu czy barw współgrających z typem urody.
Pozwoliliśmy, aby w piękną tkaninę pomogła mi się ubrać ekspedientka, a dzięki nagraniu tego kilkuminutowego (tyle trwa zawijanie i drapowanie kilku metrów materiału!) filmu, udało się później odtworzyć efekt, z całkiem zbliżonym do zamierzonego skutkiem :)
Kiedy już udało nam się zakupić jedyny „must have” jaki przyświecał mi w konsumpcyjnym wymiarze tej podróży, pozwoliliśmy sobie na bardziej beztroskie powłóczenie się uliczkami miasta oraz zajrzenie do sklepów, na stragany czy liczne stoiska ze świeżymi owocami, warzywami czy lokalnym rękodziełem.
JEDZCIE OWOCE I PIJCIE (ROZWAŻNIE) WODĘ!
Większe targi warzywno-owocowe uginają się zwykle pod ciężarem produktów, kuszą szeroką gamą kolorystyczną, dziesiątkami kształtów i intensywnym zapachem (który przy dużej wilgotności powietrza i wysokiej temperaturze nie może pozostać niezarejestrowany przez nozdrza przechodnia.
Oczywiście nie brak wśród sklepowych czy targowych wyrobów wszechobecnej plastikowej tandety, na jaką trafić można dzisiaj praktycznie wszędzie.
POMYSŁY NA PREZENT/PAMIĄTKĘ Z INDII
Co więc warto przywieźć ze sobą z Indii? Poniżej krótka, subiektywna lista produktów, na które warto zwrócić uwagę:
- herbaty - aromatyczne, pięknie zapakowane i naprawdę smaczne. Poza tradycyjnymi liściastymi trunkami polecamy specjalność półwyspu – czyli tzw. „masala tea”, którą osobiście określam jako bawarkę z przyprawami. Jest to czarna herbata, połączona zwykle z mlekiem, z dodatkiem konkretnych przypraw, o bardzo intensywnym, charakterystycznym smaku. Można zakupić gotowe mieszanki, które w ilości według instrukcji na opakowaniu dodajemy do gotującego się herbacianego napoju. Słodzona zwykle cukrem, chociaż ja bardzo lubię ją pić także w wariancie z miodem. Gotowe mieszanki są niewielkie i również mogą stanowić praktyczny upominek dla bliskich. Kosztują zwykle kilka-kilkanaście złotych.
- kadzidełka - orientalne, o intensywnym, specyficznym zapachu, którego można nie lubić (lub jak ja – nie akceptować w dzieciństwie i przekonać się do niego później) lub, którym można się zachwycać. Rzecz gustu. Natomiast dla miłośników lub choćby osób tolerujących taką dymno-zapachową bombę, będzie to z pewnością świetny pomysł na prezent. Kadzidełka są lekkie, tanie i nie zajmują dużo miejsca. Obawialiśmy się, że mogą nie przetrwać podróży w naszych plecakach, ale kilkanaście pudełek wróciło z nami w bagażu podręcznym bez szwanku. Ilość wariantów zapachowych przeogromna, choć dominują orientalne nuty intensywnych kwiatów np. jaśminu czy magnolii, pomarańczy, drzewa sandałowego, róży, lawendy, wanilii czy paczuli. W zależności od rozmiaru opakowania czy ekskluzywności zapachowej płaciliśmy za nie od kilkudziesięciu groszy (!) do kilku złotych.
- przyprawy - wśród najsłynniejszych są mieszanki potocznie masala, będące zbiorem konkretnych, aromatycznych dodatków, który nadają potrawie czy napojowi unikalny, wyrazisty smak i intensywny zapach. Wśród najbardziej popularnych znajdziemy garam masala, tandori masala, czy masala ćaj – mieszanka do herbat. Bazą najpopularniejszych mieszanek jest cynamon, kardamon, kminek, gałka muszkatołowa czy kozieradka.
-
sari, szale, tkaniny o pięknie i tradycji sari już się rozpisywałam. Podobną feerią barw mogą poszczycić się również inne tekstylia, jakie nabyć można w Indiach, w naszym przypadku w ich wyspiarskich zakątkach. Pięknie wyszywane, ręcznie tkane chusty, miękkie szale, jedwabne apaszki – takich wyrobów znaleźć można co niemiara. Ceny – podobnie jak w przypadku sari, zależą przede wszystkim od jakości użytego materiału i jego ilości – czyli rozmiaru szala. Najdroższe (nawet kilkaset złotych) są produkty wykonane w 100% z kaszmiru lub z niewielką (zwykle do 30%) domieszką jedwabiu. Oczywiście na większości targów i bazarów możemy zaopatrzyć się w kolorowe i wizualnie pięknie podróbki, które jednak są mniej delikatne w dotyku, inaczej się układają czy nie przepuszczają powietrza. Do tańszych wersji używa się zwykle domieszek wiskozy czy wełny owczej.
-
biżuteria - błyskotki to nieodzowny element większości indyjskich, kobiecych stylizacji. Często nie są to ozdoby najwyżej jakości, jednak nie można im odmówić wyrazistości, która zdaje się być naturalnym dopełnieniem stroju codziennego. Bardzo popularne są liczne pierścionki, fantazyjne, zwykle wiszące kolczyki, bransoletki wokół kostek czy na rękach (te rzadko występują solo – zwykle jest ich razem od kilku do kilkunastu) czy różnego rodzaju broszki i ozdoby do włosów (które na pięknych, czarnych włosach Hindusek prezentują się bardzo urokliwie). Bardzo popularne poza udającymi drogie kruszce ozdobami są też ozdoby z kolorowych koralików czy z dodatkiem sztucznych kamieni, natomiast na wyspie Neil Island królowały białe, różowe i czarne perły (choć wydawało się to raczej zabiegiem dopasowania do potrzeb klientek z zagranicy). Wszystkie dodatki są zwykle sporej wielkości i nie należą raczej do subtelnych akcentów ubioru. Nie ma się jednak co dziwić – mają nie lada zadanie w postaci zaznaczenia swojej obecności w towarzystwie metrów udrapowanego, kolorowego i przyciągającego uwagę materiału.
-
kosmetyki - moim ulubieńcem indyjskim jest marka Himalaya Herbals, która w swojej ofercie ma produkty (do pielęgnacji ciała, twarzy, włosów i higieny jamy ustnej) z dużą dawką naturalnych, roślinnych składników. Asortyment u źródła, czyli w samych Indiach jest bardzo szeroki (choć wiem, że polskie sklepy internetowe oferują aktualnie również dużą gamę preparatów) no i oczywiście – dużo, dużo tańszy.
Inną rzeczą, którą polecam z kosmetycznego punktu widzenia są bardzo aromatyczne olejki eteryczne. Znajdziemy w Indiach ogromny wybór oferowanych zapachów. Szczególnie charakterystyczne są mieszanki lub występujące w postaci „solo” olejki kwiatowe, które mi osobiście kojarzą się z podróżami autobusowymi (choć takie dodatki jak kwiatowe dekoracje znajdują się też w samochodach) czy przejażdżkami rikszą. Mam wrażenie, że często kwiaty były jeszcze dodatkowo „podkręcane” i skrapiane różnymi zapachami.